Jak na randkę to tylko w Londynie | Islington
Prawie rok temu na moje “18ste” urodziny 😀 dostałam książkę “London style guide”, Saska Graville. Długo nie mogłam zabrać się za nią. Pewnego dnia wpadłam na pomysł by robić sobie razem z Wiktorem (chyba pierwszy raz używam imienia mojego męża) takie randki po Londynie. I nie chodzi tu o to by obżerać się w restauracjach czy chodzić do kina. Z tą książką chodzimy i zwiedzamy Londyn. Trochę błądzimy po uliczkach, oglądamy nowe miejsca i czujemy się jakbyśmy byli na wycieczce. Ach… niesamowite uczucie. Mniej więcej raz w tygodniu wertujemy kolejne strony przewodnika i wybieramy dzielnicę do zwiedzania. Robimy wszystko by mieć dla siebie cały dzień na relaks, spacery, robienie słit fotek.
Jeżeli sami nie macie pomysłów na randki z partnerem to polecam Wam nasz sposób. Kupcie przewodnik po waszym mieście i okolicach i zwiedzajcie. Przeznaczcie sobie cały dzień na miło spędzony czas tylko we dwoje w jednym miejscu, dzielnicy, parku i wykorzystajcie ten dzień w 100%. Teraz wszyscy żyją w pośpiechu, dlatego spróbujcie przynajmniej raz w tygodniu zrobić taki wypad tylko dla siebie.
W mojej książce jest opisanych kilka znanym i mniej znanych dzielnic Londynu. Przedstawione są najciekawsze, czasem zapierające dech w piersiach miejsca, niesamowite sklepy, do których prawdopodobnie nigdy by się nie weszło oraz kawiarnie i restauracje z oszałamiającym jedzeniem. Znajdziecie w niej mapki, zdjęcia w tylu vintage oraz kilka słów ludzi, którzy mieszkają i zachwycają się Londynem tak jak My.
Na pierwszą naszą randkę wybraliśmy się overgroundem do Islington. W tej dzielnicy jest dużo zieleni, butików vintage i dużo mniej turystów niż w innych miejscach.
Z książki wybraliśmy kawiarnię OTTOLENGHI. Nie było problemu z jej znalezieniem. Przestronna kawiarnia cała w bieli z długim i wielkim stołem oraz pięknie wyglądającym jedzeniem.
Usiedliśmy przy stoliku dla dwojga. Kelner przyniósł menu. Zamówiliśmy jedne ze smaczniejszych cappuccino w mieście i po ciachu dla każdego. Czekając na zamówione rzeczy jak zwykle rozglądałam się po stolikach czerpiąc inspiracje i zachwycając się. Widziałam piękne dwie starsze panie w markowych ubraniach i różowych ustach. Wymalowane, odpacykowane, ruszały się z gracją i intensywnie gestykulowały popijając szampana wczesnym popołudniem.
Był tam również sklep PETIT BATEAU w stylu marynarskim (bardzo modny ostatnio styl). Zakochałam się w tych ciuszkach. Ceny są dość wysokie ale dobre jakościowo. Ubrania dla dorosłych, dzieci i niemowląt. Kiedyś sobie coś w nim kupię. Obiecuję! Czyż te ubranka nie są boskie?
A tak wygląda okolica.
Z pewnością jeszcze tam wrócimy.
bardzo dobry pomysł 🙂 my robimy podobnie, choć może bez przewodnika – wyszukujemy ciekawe miejsca w okolicy i w wolny weekend wybieramy się razem 🙂 choćby na leniwy spacer po parku z lodami, czy zapuszczamy się w nieznane uliczki
O tak, tak. Cudownie ! 🙂 i jeszcze aparat do tego i jest bosko. 🙂
oj tak 🙂 zawsze chodzimy objuczeni sprzętem i ćwiczymy 🙂 łapiąc ulotne chwile
😉