Tajskie opowieści – zakupy cz.II

Oj dawno nie pisałam nic o Tajlandii, a tyle jeszcze do opowiadania i jeszcze więcej zdjęć do pokazywania.
Dzisiejszym tematem są tajskie zakupy – maseczki. Ten temat pewnie ucieszy wszystkie dziewczyny 🙂
 
W całej Tajlandii, ale również w Kambodży można zakupić maski na twarz. Znajdziecie je zarówno w supermarketach jak i sklepach kosmetycznych. Są w bardzo niskiej cenie, te większe poniżej 1 dolara.

Maseczki na zdjęciu poniżej są to papierowe (ligninowe) maski nasączone płynem z wyciągiem np. kolagenu, ziół, ogórka, owoców acai, bambusa, z koenzymem Q10 i wiele wiele innych.
Wybaczcie, że nie potrafię czytać w ich języku, dlatego powiem Wam tylko tyle, co się o nich dowiedziałam.
Maseczki mają za zadanie uelastycznić, nawilżyć, oczyścić i zrelaksować skórę twarzy. Posiadają one wysoko skoncentrowane aktywne składniki, które mają przedostać się do wewnątrz.
Jak je stosujemy?
Na dokładnie oczyszczoną twarz nakładamy maskę, czekamy do 20 minut, ściągamy i wklepujemy pozostałość na twarzy. Ja jedną taką maskę używam na 2 razy. Maseczki te stosujemy 2-4 razy w tygodniu.
Rezultaty:
Moja skóra po ich zastosowaniu była odżywiona i dobrze nawilżona. Stała się również bardziej elastyczna, przez co przyjemna w dotyku.
 
 
 
Te małe maseczki na zdjęciu poniżej to żel/krem do nakładania na skórę twarzy.
Są bardzo ciekawe bo posiadają np. wyciąg ze ślimaka (z dodatkiem aloesu) czy pszczeli jad oraz czarne błoto.
Jak je stosujemy?
Podobnie jak te powyżej. Na oczyszczoną skórę nakładamy maseczkę i czekamy ok 10 minut, następnie zmywamy.
Rezultaty:
Niestety trudno mi powiedzieć o nich bo jeszcze ich nie stosowałam. Jestem jednak pewna, że będą równie wspaniałe jak te powyżej. Odżywią moją skórę, nawilżą i zrelaksują. Natomiast ta w czarnym opakowaniu ma zniwelować pory i kontrolować wydzielanie sebum. Jestem bardzo ciekawa ich działania, także pewnie niedługo ich wypróbuję.

 

 
Wszystkie te maseczki pochodzą z Korei, więc jeśli ktoś będzie się wybierał w tamte rejony to przyszykujcie sobie wolne miejsce w walizce, bo naprawdę warto!
Żałuję, że kupiłam ich tak mało. Połowę już rozdałam po rodzinie i znajomych, które również były nimi zachwycone.
 



0 thoughts on “Tajskie opowieści – zakupy cz.II”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa × 5 =