Ulubieńcy wakacji

Mam dla was dzisiaj zupełnie inny post, nie o jedzeniu, nie o wyprawach. Wpis o moich ulubionych kosmetykach, książkach i gadżetach z minionych dwóch wakacyjnych miesięcy. Niektóre to nowe odkrycia, inne to kolejne zakupione opakowania. Wszystkie rzeczy są jednak moimi genialnymi odkryciami. Chcecie zobaczyć jakie to przedmioty? Zapraszam.
 
 
To zielone cudo wielkości dłoni to kula piorąca. Zakupiłam ją po rekomendacjach Agnieszki z kanału na Nissiax83, która zachwalała go sobie. Kupiłam, użyłam i nie zamienię go na proszki i płyny do prania. Oczywiście co innego w przypadku prania białego, do którego potrzeba trochę więcej mocy w postaci czasem odplamiaczy czy mocnego prania, ale przy codziennym odświeżaniu prania sprawdza się idealnie. Jest bezzapachowy, pranie po wyciągnięciu z pralki jednak pachnie czystością, świeżością. Co najważniejsze, ma ona wystarczyć na 1000 prań. Moja kula kosztowała na Amazonie 1.27f , ale są w różnych cenach. Sprawdźcie sami, niewielki koszt kuli a ile oszczędności.

Masła orzechowe uwielbiam od niedawna. Będąc jeszcze w Polsce nigdy go nie jadłam, w Londynie zakochałam się w ich smakach. Dodaję je przeważnie do smoothie, maczam w nim owocowe przekąski, do naleśników lub tak jak w ostatnim śniadaniowym wpisie, jem z pieczywem. Ten firmy Meridian jest chyba najlepszy jaki znalazłam. W składzie są tylko migdały, kokos i miód. Nie znajdziesz w nim żadnego oleju, cukru, soli czy innych dodatków.

 
Aby kupić dobry peeling do ciała to nie lada wyzwanie. Nie lubię gdy po spłukiwaniu pozostaje bardzo tłusta warstwa na skórze. Ten nie dość, że super peelinguje ciało to nie pozostawia na skórze bardzo tłustego filmu, jest on wyczuwalny ale bardzo przyjemny i niesamowicie odżywia skórę. Mój solny scrub kupiłam w TK Maxx za 4.99 f. Pachnie cudownie, kojąc i relaksując zmysły.

 
Obie te świeczki WoodWick dostałam od koleżanki. Pierwszą o zapachu Sea Salt & Cotton, w której zakochałam się od pierwszego powąchania, drugą na urodziny o zapachu Pineapple. Świeczuszki te kosztują około 5f w TK Maxx. Mają mnóstwo zapachów i wielkości. Wyglądają bardzo elegancko, pachną intensywnie ale nie odurzająco. Podczas palenia się knot wytwarza dźwięk podobny do palącego się drewna w kominku, co według mnie jest bardzo przyjemne.
 
 
Książka Joanny Glogaza Slow Fashion Modowa rewolucja. to fantastyczna pozycja dla każdej dziewczyny, która chce zrobić coś ze swoim stylem. Joanna opisuje w niej jak rozsądnie stworzyć swoją garderobę, jak nie zwariować podczas obniżek, na co zwracać uwagę podczas zakupów, jakie materiały są najlepsze. Najlepsze w książce jest pokazanie tego, że nie każda kobieta musi mieć małą czarną, białą koszulę czy beżowy trencz. Jesteśmy zupełnie inne i nie każdej z nas będzie pasowała biel eleganckiej koszuli czy czarny kolor sukienki. To nie jest książka o Must Have w twojej szafie tylko o tym jak wykreować własny styl i własną garderobę, nie patrząc na najnowsze trendy z wybiegów. Książkę czytałam bardzo długo, bo trzeba się na niej skupić. Jak widzicie zrobiłam w niej notatki i pozaznaczałam najważniejsze fragmenty. Polecam każdej młodej dziewczynie, która dopiero wchodzi w temat mody i szukania swojego stylu oraz starszym kobietom, które całe życie źle się czuły w swoich ubraniach, które były nieodpowiednio do nich dobrane. Chętnie teraz przeczytam kolejną książkę Joasi.

 
Od jakiegoś czasu jest moda na hybrydy na paznokciach robionych w salonach kosmetycznych lub samemu w domu. Ja jednak znalazłam tańszą i szybszą opcję. Pewnego dnia w drogerii trafiłam na lakiery firmy RIMMEL Super Gel. Za niewielką cenę kupujecie lakier w wybranym przez was kolorze i top coat. Niestety nie ma za wielkiego wyboru kolorystycznego, ale ja znalazłam dla siebie piękny czerwono malinowy kolor 041 Darling Dahlia. Nakładacie 2 warstwy kolorowego lakieru na płytkę paznokcia a następnie warstwę bezbarwnego top coat. Lakier utrzymuje się bardzo długo, nawet więcej niż 14 dni. Paznokcie wyglądają jakby po założeniu hybrydy, lakier nie odpryskuje i zmywa się normalnym zmywaczem do paznokci. Myślę, że warto jest zainwestować w takie lakiery bo na pewno mniej zniszczą płytkę paznokcia i są porównywalne do tych z salonów.

 
Lubicie olejki do ciała? Ja nie za bardzo bo skóra jest wtedy śliska i wszystko się do niej przykleja. Jednak ten olejek do ciała dostałam w pudełku MyLittleBox i muszę przyznać, że jest genialny. Po pierwsze, nieziemsko pachnie, jaśminową zieloną herbatą. Po drugie, jest bardzo wydajny. Po trzecie, nawilża, natłuszcza ale nie klei się na ciele. Pozostawia na skórze delikatną i lekko widoczną warstwę olejku. Na lato jak znalazł bo świetnie uwydatnia opaleniznę.

To już moje drugie opakowanie antyperspirantu w postaci naturalnego kryształu. Ałun jest pozbawionym zapachu, minerałem górskim. Jest bardzo wydajny (do 3 lat stosowania) i bezpieczny dla zdrowia. Zapobiega brzydkiemu zapachowi i nie plami ubrań. Łagodzi podrażnienia, zasklepia małe krwawiące ranki, koi miejsca po ukąszeniu owadów. Wystarczy go lekko zmoczyć wodą i potrzeć miejsce. Nie wyobrażam sobie stosowania innych antyperspirantów niż ten. Sprawdza się w podróży, tyko uważajcie przy kontrolach na lotnisku bo ma bardzo podejrzany kształt i może się zdarzyć tak, że pracownicy lotniska będą chcieli wam kazać się tłumaczyć co to jest za przedmiot (ja ostatnio miałam taką sytuację na lotnisku 😉 ).
 
 
To serum firmy dr.organic uratowało moją cerę podczas wycieczki do Meksyku gdzie słońce było bardzo mocne. Dzięki niemu nie schodziła mi skóra na twarzy, została bardzo mocno nawilżona i wróciła w lepszej kondycji niż wyjechała na wakacje. Serum ma za zadanie rozjaśnić, odmłodzić, odżywić, odmłodzić skórę. I rzeczywiście tak działa! Posiada w składzie wyciąg ze ślimaka, z liści aloesu, olej ze nasion słonecznika, olej z awokado i owoców róży, witaminę E, olej z liści oliwki i trawy cytrynowej, oraz wiele innych naturalnych substancji. Jest pozbawiony parabenów, silikonów, SLS, kolorantów, alkoholu, parafiny itd.

 
Z tej samej firmy dr.organic kupiłam maskę do twarzy z dodatkiem miodu Manuka. Już przy pierwszym nałożeniu go na twarz powiedziałam, że zostanie ze mną na długo. Jego odświeżający i słodki zapach doskonale relaksuje. Zaraz po jego zaaplikowaniu poczułam jak skóra chłonie go do wewnątrz, niesamowite uczucie. Maska ma za zadanie oczyścić, przywrócić nawilżenie i ukoić. Taki detoks w kremie. Tak samo jak krem powyżej nie zawiera w sobie parabenów, SLS, kolorantówm alkoholi, silikonów czy oleju mineralnego. Posiada za to miód manuka, masło shea i masło kakaowe, cynk, aloes i witaminę E.

 
Ostatnim ulubieńcem lata jest płócienna torba z wystawy Mademoiselle Prive, która odbyła się w Londynie pod koniec ubiegłego roku w Saatchi Gallery. Dopiero w wakacje zaczęłam jej używać i sprawdza się rewelacyjnie. Jest dość cienka i mała, także mieści się w każdej mojej torebce, przez to mam ją zawsze przy sobie i mogę jej używać jako torby na zakupy lub na inne przedmioty. No i jest przepiękna! Prawda?
 
 
Czy wy macie jakieś ulubione przedmioty lub kosmetyki z sezonu letniego? Możecie mi coś ciekawego polecić, jakąś książkę, kosmetyki, gadżety? Czekam na wasze komentarze i polecenia.


0 thoughts on “Ulubieńcy wakacji”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

2 + dwa =