Szlakiem kulinarnym przez Warszawę – Hala Koszyki (1/5)
Minęły dokładnie dwa tygodnie od powrotu z Polski. I tak się szykowałam i szykowałam i wyszykować się nie mogłam. A do czego? Do nowego cyklu 5 postów, które będą się ukazywać raz w tygodniu. A tematem jest “Szlakiem kulinarnym przez Warszawę”.
Kiedyś przyjeżdżałam do Warszawy dość często, ale nigdy po to by gdzieś coś zjeść. Przyszedł w moim życiu taki czas, że zaczęłam się intensywniej nad tym zastanawiać, gdzie można pójść by skosztować naprawdę coś smacznego, posiedzieć w miłym towarzystwie, nie pędzić nigdzie. Od jakiś kilku lat głębiej przyglądałam się moim posiłkom, produktom w sklepach i zdrowemu życiu. Postanowiłam częściej gotować zdrowe potrawy i robić to z naprawdę dobrych jakościowo produktów.
Przed wyjazdem do Warszawy ustaliłam trasę 5 miejsc, które muszę razem z mężem odwiedzić. Jak się później okazało wszystkie były trafione w dziesiątkę! Podczas 3-dniowego pobytu w stolicy, odwiedziliśmy miejsca, w których warszawiacy (ale i nie tylko) spożywają swoje posiłki. Były to restauracje, kawiarenki, a nawet bar mleczny. Wszystkie miejsca są przeze mnie godne polecenia. Znajdziecie tam wyśmienite jedzenie, przyjemną atmosferę i miłą obsługę.
Hala Koszyki
Adres: ul. Koszykowa 63
00-667 Warszawa
W Hali Koszyki znajdziesz mini targ z sezonowymi owocami i warzywami, świeżymi ziołami. Są też straganiki, w których można kupić domowe przetwory, sery, wędliny oraz pieczywo i świeżo wyciskane soki (z alkoholem lub bez). Wszystko to w jednym miejscu! Są też stoliki z krzesłami, na których można przykucnąć w słoneczny dzień i zjeść wyśmienite rarytasy.
Najbardziej spodobało mi się, poza cudownym jedzeniem, to to, że ludzie są bardzo otwarci i opowiadają historie swoich produktów. Jedna starsza pani opowiadała jak robi swoje pierogi z malinami ze swojego ogródka (które sprzedawała na straganiku). Inna młoda dziewczyna sprzedająca pieczywo mówiła, że jej dziadek założył piekarnię w 1955 roku i jest otwarta do teraz. Pracuje w niej 8 ludzi. Nie dodają polepszaczy, spulchniaczy, konserwantów. Wszystko z naturalnych, prawdziwych produktów. Ta mała piekarnia sprzedaje swoje pieczywo tylko w kilku miejscowych sklepach, no i w Hali Koszyki. Ach…Uwielbiam takie opowieści!
Co kupiliśmy?
– bułka maślana z żurawiną (2,5 zł)
– chleb na zakwasie z żurawiną (7 zł)
– świeża figa (4 zł)
– siatka grzybów (ok. 35 zł)
– koktajl bezalkoholowy – melon+mięta+pietruszka (11 zł)
– oranżadka z rumem (11 zł)
Najedliśmy się niesamowicie. To było takie smaczne i świeże. Gdybym mieszkała w Warszawie, to miejsce odwiedzałabym codziennie kupując owoce i warzywa, pijąc koktajl z rumem 😉
A ciekawostką było to, że gdy przybyliśmy do Hali kręcono jakiś niemiecko-austriacki program kulinarny. Czyli miejsce jest znane nie tylko warszawiakom 🙂
Cieszę się Basiu, że podążasz tymi samymi szlakami co ja.
Polecam Ci jeszcze zajrzeć w wolnej chwili do Charlotte – http://basiaszmydt.pl/?p=49 i do Bułkę przez Bibułkę http://basiaszmydt.pl/?p=165, ale o tym pewnie niedługo przeczytamy na Twoim blogu.
Ładne zdjęcia. 🙂
No teraz raczej nie dam rady przyjechac, ale spokojnie spokojnie wszystko w swoim czasie. Bylam w wielu cudownych miejscach, tych również.
Dziekuje bardzo 🙂
Wszystko wygląda przepysznie!
Znów Warszawa mnie oczarowała…
I takie było. Mnie również Warszawa zaskoczyla, oczarowala i chcialabym tam wrocic jak najszybciej 🙂