Co działo się w Maju?

Tan miesiąc był jak dla mnie za krótki. Był szarobury i nijaki, jeśli chodzi o pogodę. Dopiero od kilku dni możemy w Londynie pochwalić się cudownie letnią pogodą (choć nie wiem na jak długo). Nawet poranki stały się już przyjemniejsze za sprawą wyższej temperatury oraz słońca, które jest już wysoko na niebie.
Leżę na kocu w ogrodzie i próbuję się skupić i czymś natchnąć. Mam w głowie tyle pomysłów, które tylko czekają na przelanie na papier, jednak gdy zaczynam to robić wszystko przestaje być takie łatwe i interesujące. Muszę nad tym popracować. Mam jednak ogromną nadzieję, że przygotowane przeze mnie rzeczy tj. kolorowe flamastry, samoprzylepne karteczki, naklejki, a nawet ziołowa herbatka w bidonie, pomogą mi w lepszej organizacji.
 
 
Co działo się w Maju?
 
1. Wczoraj zaszalałam i zamiast leżeć i relaksować się w dzień wolny, zabrałam się za ogarnianie ubrań w szafie. Zajęło mi to ładnych kilka godzin. O tym jak to zrobiłam opiszę już niedługo w innym wpisie. Poza wyrzuceniem siatki ubrań do śmietnika, 3 siatek oddanych do Charity Shopu oraz siatki oddanej siostrze, wyszorowałam na błysk łazienkę, zrobiłam kilka prań, uprzątnęłam kanapę i łóżko, znalazłam też czas na godzinne zrelaksowanie się i doładowaniu energii na słońcu (co mogliście zauważyć tu na zdjęciach). Na koniec dnia byłam z siebie bardzo dumna, mimo że nie udało mi się wykonać jeszcze kilku wyznaczonych zadań.
 
2. W poprzednim tygodniu wybraliśmy się do Natural History Museum na wystawę Coral Reefs. Oglądaliśmy wspaniałe eksponaty, ogromne ryby, niesamowite koralowce, a także mogliśmy sami pokierować podwodną kamerą i zobaczyć jak to wszystko wygląda pod wodą. Bardzo ciekawe doświadczenie, polecam. Jak kiedyś wspominałam, tak próbuje trzymać się tego by wychodzić gdzieś przynajmniej raz w tygodniu, może to być kino, wystawa, muzeum, spacer po nowej dzielnicy, wyjście na kawę.
 
3. Zakochałam się w … natce pietruszki! Tak, dobrze czytacie. Kiedyś przeze mnie znienawidzona i bardzo dokładnie wyławiana z rosołu, tak teraz moje ulubione smoothie jest właśnie z jej dodatkiem. O wspaniałych wartościach pisałam już wam jakiś czas temu. Zajrzyjcie koniecznie do tego wpisu i zakochajcie się w niej tak jak ja.
4. Dwa tygodnie temu znaleźliśmy cudowne Bistro On The Hoof. Kawiarnia w stylu retro założona chyba przez Polaków. Mają również małe budki z kawą i przekąskami na stacjach metra. W menu znajdziecie cudowną kanapkę z serem brie, winogronem, orzechem włoskim i cudownie słodkim peach chutney oraz wspaniałą szarlotkę. Wszystko podawane jest na talerzykach wyszperanych na pchlich targach, każdy inny, każdy niepowtarzalny. Cały wystrój, klimat i pracownicy tworzą miejsce prawie idealne.

5. Z 1 Maja wróciłam do malowania. Chciałam stworzyć obraz, gdyż czekają na mnie ogromne płótna, jednak do tego potrzeba większej weny. Tym razem zadowoliłam się malowanymi kartkami, które z resztą wyszły bardzo ciekawie.
 
6. Wzięłam udział w wyzwaniu u Uli Phelep. Najbardziej przypadły mi tematy: Czego chciałabym się nauczyć? oraz Nawyki, które chciałabym w sobie zmienić. Możecie wejść do tych postów i sprawdzić co tam nawypisywałam.
 
7. Któregoś dnia stworzyłam fantastyczny surowy deser. Smakował jak szarlotka, ale nie dodałam do niego jabłek. Niestety nigdzie nie zapisałam składu i teraz nie pamiętam co dokładnie użyłam. Będę musiała popróbować znowu ze składnikami i odtworzyć ten smak. Jeśli mi się to uda, podzielę się z wami tym przepisem bo naprawdę warto go spróbować.

 
 A jak Wam minął ten miesiąc??


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trzy × jeden =