5 ulubionych piosenek z młodzieńczych lat
Lata gimnazjum, liceum i początki na studiach były dla mnie niesamowite. Nie chodzi mi tu o ilość zaliczonych imprez pod niewiedzę rodziców i ilość spożytego alkoholu, a o to jak bardzo jestem zadowolona ze swoich życiowych doświadczeń. To co przeżyłam przez długie lata pozostanie w mojej pamięci, a wspomnień nikt mi nie odbierze.
Z tymi wspaniałymi latami kojarzą mi się piosenki, ale nie takie jak dziś. To piosenki, które szybko zapadają w ucho i niesamowicie dodają powera. Mimo kilku ładnych lat od zaprzestania imprezowego życia i zabaw do białego rana w dyskotekach, gdy usłyszę jedną z nich czuję, że muszę zakręcić tyłeczkiem lub przynajmniej poruszać ramionkami, o fałszowaniu już nie wspominając.
5 piosenek z młodzieńczych lat:
1. Nelly furtado – Say it right.
Oj dzięki temu kawałkowi poszłam do fryzjera i zrobiłam sobie grzywkę dokładnie taką jak ma Nelly, a później żałowałam (jak można było się domyślić). Wyglądałam ładnie tylko w pozowanych ujęciach. Na zajęcia musiałam ją sobie podpinac bo źle się z nią czułam. Mimo wielu przekleństw w trakcie jej odrastania znowu podjęłbym się takiej metamorfozy. Chyba nie umiem uczyć się na własnych błędach. Ktoś z was też ma podobne wspomnienia?
2. The Pussycat Dolls – Buttons.
Ta piosenka i teledysk działa na mnie baaardzo drapieżnie. Gdy tylko ja usłyszę od razu zaczynam śpiewać i ruszać swoimi jakże dobrze obdażonymi bioderkami. Wy też to czujecie?
3. Brick & Lace – Love is wicked.
Teledysk kojarzy mi się z wakacjami. Dawno jej nie słyszałam, teraz leci w komputerze cały czas i nie mogę się jej oprzeć. Przy refrenie rączki same układają się do klaskania. A wam?
4. Xzibit Feat. Snoop Dogg – X.
Gdy ta nuta leciała w głośnikach na dyskotece, Basia od razu leciała na parkiet. Nie było przebacz. Ta piosenka musiała być odtancowana na każdej, powtarzam na każdej imprezie. Do dnia dzisiejszego zastanawiam się, co w niej jest tak interesującego. Może podpowiecie?
5. Nelly Feat. Kelly Rowland – Dilemma.
Co tu dużo mówić. Przytulaniec i tyle. Fajna fura, futro i …. poprostu dobra do bujania się ze swoim facetem. Achhh to były czasy.
To tylko kilka z najwspanialszych, najcudowniejszych i najbardziej znanych piosenek z tamtych okresów. Można byłoby je wyliczać i sluchać godzinami. Muszę przyznać, że są dużo lepsze niż to co leci teraz w głośnikach. Czy wy też tak uważacie?