Z pamiętnika Basi

zachodzące słońce filizanka na trawie pierwsza kąpiel róże Wtorek, godzina 6.20, termometr wskazuje już 23 stopnie. Chłopcy mają swoje “męskie sprawy” w samochodzie. Siedzę na ganku z filiżanką mojej ulubionej kawy. Nigdzie mi ona tak nie smakuje, jak ta robiona nad jeziorem, podana w kwiecistej filiżance. Matka ma chwilę dla siebie. Słucham śpiewu ptaków, które od samego świtu (3-4 rano) dają o sobie znać. Jest tak głośno, jak nigdy przedtem. Tylko ta brzęcząca mucha, która lata z tyłu głowy, psuje mi cudowny efekt. Słońce już mocno przygrzewa, aż boję się pomyśleć co będzie w dalszej części dnia.

Poranek jest tak piękny, że chciałabym by trwał wiecznie, każdego dnia tak samo. Wszyscy sąsiedzi wokoło jeszcze śpią. Róże i jaśmin cudownie pachną. To będzie dobry dzień. 

Ten czas, jest dla rodziny i dla mnie samej. Odetchnę od internetu i wszelkich czasozabijaczy.

zabawa wodąnóżki

Przyszło lato. Upalne. Nie ostrzegło nas wcale. Teraz wszyscy narzekają, że jest za gorąco. Ja również, ale tylko czasem, bo przeważnie kocham lato i dziękuję za to, co w tym czasie jest. Są truskawki, czereśnie, arbuzy i słodkie melony. Są również kurki do sosu z makaronem. Są długie dni i ciepłe noce. Letnie burze przychodzące nagle i ulewne deszcze. Są długie spacery i przejażdżki poza miasto. Jest skóra słońcem opalona. Są letnie ubrania i nakrycia głowy. Kolorowe okulary na nosie i bose spacery po trawie. Są długie kąpiele w wodzie. Zimne lemoniady, przygotowywane w najładniejszych kryształowych szklankach. Są kina letnie, pod gołym niebem i imprezy na dachu. 

Tak wiele radości przynosi nam lato. Szkoda czasu na marudzenie…



4 thoughts on “Z pamiętnika Basi”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9 − 6 =